Dzień wolny, w sam raz na spotkanie w miłych okolicznościach przyrody, kawa, świeżo wyciśnięte soki deska przekąsek, kameralna miejscówka, słoneczko i delikatny wiaterek a przede wszystkim rozmowy na tematy wszelakie i ogólna wesołość...tak to mniej więcej w skrócie wygląda...czas jak to czas ze swą niezmienną tendencją do filcowania gdzieś niepostrzeżenie śmignął i nastała chwila odwrotu w kierunku domu. Mała negocjatorka zwęszyła jeszcze jedną atrakcję pod postacią dosiadania różowego jelenia, na którą rozweselone grono towarzyszące szybko przystało.
- Z. zapytaj jelenia czy nie podrzuciłby Cię do domu.
- Mamo to posąg!
- No spróbuj zapytać może Nas odwiezie...
- YYY JELONIU? Czy odwieziesz nas do domku?
Jeloń w pełnej różu krasie |
- I co Ci odpowiedział?
- No nic... przecież mówiłam Ci, że to posąg...